Na Krymie wciąż jest wielu proukraińskich obywateli, którzy uważają, że właśnie teraz jest szansa na wyzwolenie półwyspu – mówi Olga Skrypnyk, szefowa Krymskiej Grupy Praw Człowieka. Opowiedziała Onetowi, jakie nastroje panują wśród mieszkańców i turystów na półwyspie po wybuchach w obiektach wojskowych okupanta.
- Organizacja, której przewodzi Skrypnyk, odnotowała już 73 sprawy przeciwko mieszkańcom Krymu, którzy protestowali przeciwko wojnie
- Dla wielu Krymian bardzo bolesne było obserwowanie samolotów startujących z ich terytorium, by bombardować ukraińskie miasta — mówi aktywistka
- Nasza rozmówczyni nie jest zwolenniczką ataku na most Krymski. W jej ocenie takie posunięcie da Putinowi pretekst do ogłoszenia mobilizacji
Mariia Tsiptsiura: Jaka jest obecna sytuacja na Krymie? Jakie panują nastroje wśród rosyjskich turystów, którzy przyjechali odpocząć na półwyspie?
Olga Skrypnyk: Zaraz po pierwszych atakach widzieliśmy panikę wśród rosyjskich turystów. Wielu z nich próbowało jak najszybciej opuścić Krym. Zaobserwowaliśmy to na całym półwyspie, nie tylko w miastach, w których doszło do wybuchów. Na przykład plaże Jałty i Ałuszty również były opustoszałe. To są najpopularniejsze kurorty. Oprócz turystów z Krymu zaczęli uciekać urzędnicy wyznaczeni przez Kreml po rozpoczęciu okupacji. Wszyscy przez wiele godzin stali w korku na moście Krymskim. W pewnym momencie był on całkowicie zablokowany. Z półwyspu nadal płynie gęsty strumień samochodów. Rosjanie boją się nowych ataków i wyjeżdżają.
A jakie są nastroje wśród mieszkańców?
Są różne. Oczywiście ludzie, którzy wspierają Rosję, pozostają na Krymie. Ale jest też wielu, którzy nadal mieszkają na półwyspie i czekają, aż Ukraina wyzwoli ich spod rosyjskiej okupacji. Według naszych obliczeń tacy proukraińscy obywatele stanowią ok. 30 proc. ludności Krymu. Można powiedzieć, że podobna część ludności chce być neutralna, ale z każdym rokiem okupacji coraz bardziej skłania się ku Ukrainie.
Są tacy, którzy publicznie wspierają Ukrainę. Świadczy o tym liczba wniesionych przeciwko nim spraw karnych i administracyjnych. Nasza organizacja odnotowała już 73 sprawy administracyjne przeciwko mieszkańcom Krymu, którzy protestowali przeciwko wojnie. Są to posty na Facebooku, pojedyncze pikiety, to nauczyciele, którzy mówili uczniom prawdę o wojnie, że to Rosja zaatakowała Ukrainę.
Należy zauważyć, że nie pisali nic przeciwko Rosji, publikowali wpisy opowiadając się za pokojem i przeciwko wojnie. Tymczasem są ścigani na podstawie artykułu o “dyskredytowanie armii rosyjskiej”, który został wprowadzony po rozpoczęciu inwazji. Z reguły są karani grzywną. Ale są też sprawy karne. Na przykład jeden aktywista jest sądzony za wylanie niebiesko-żółtej farby na budynek administracyjny. Zgodnie z artykułem o “terroryzm” grozi mu do 15 lat więzienia. Takie sprawy świadczą o istnieniu na półwyspie antywojennych nastrojów.
Nasza organizacja otrzymała również wiadomości od niektórych mieszkańców Krymu, że czekają na ukraińską armię, która w końcu będzie mogła ich wyzwolić. Wielu z tych 30 proc. uważa, że właśnie teraz jest szansa Ukrainy na odbicie Krymu.
Czy te 30 proc. proukraińskich mieszkańców uważa, że Krym należy wyzwolić środkami dyplomatycznymi czy też wojskowymi?
Oczywiście do 24 lutego ludzie skłaniali się ku dyplomatycznej ścieżce. Po inwazji Rosji na Ukrainę na pełną skalę dla wielu stało się jasne, że jedynym rozwiązaniem są środki militarne. Ludzie rozumieją, że przed osiągnięciem zwycięstwa trudno mówić o jakiejkolwiek dyplomacji. Oczywiście nikt nie chce działań wojennych z ofiarami, ale proukraińska ludność Krymu popiera ataki na rosyjskie obiekty wojskowe. Zmusi to Rosję do wycofania się z półwyspu, ponieważ nie będzie już mogła wykorzystywać Krymu jako bazy wojskowej.
Zrozum, dla wielu Krymian bardzo bolesne było obserwowanie samolotów startujących z ich terytorium, by bombardować ukraińskie miasta. Rakiety z okolic Sewastopola spadły na Winnicę. W wyniku tego ataku zginęło wielu cywilów. Ludzie widzieli to i oczywiście cieszyli się, gdy Rosja straciła te samoloty.
Wielu ekspertów twierdzi, że następnym celem powinien być most Krymski. Jako Krymianka, co o tym myślisz?
Myślę, że największym zagrożeniem jest flota rosyjska na Morzu Czarnym, bo to okręty wystrzeliwują rakiety na ukraińskie miasta. Ale nie znam się na wojskowości. Wydaje mi się też, że atak na most Krymski może zostać zinterpretowany przez rosyjską propagandę jako atak na Rosję i da Putinowi pretekst do ogłoszenia powszechnej mobilizacji.
Pojawiły się informacje, że przedstawiciele okupacyjnych władz opuścili Krym. To pseudopremier Siergiej Aksionow i uchodzący za przewodniczącego parlamentu Wołodymyr Konstantynow. Jak myślisz, na co to wskazuje?
Rozumieją niebezpieczeństwo. Zasadniczo wydarzenia na Krymie są dużym wyzwaniem dla Putina, bo Rosja zawsze mówiła, że półwysep jest bezpieczny. A teraz tracą twarz i kontrolę. Ale są tacy przedstawiciele władz okupacyjnych, którzy kiedyś zdradzili Ukrainę i przeszli na stronę Rosji. Nie wyjadą, bo wiedzą, że tam nic ich nie czeka. Szefowie policji, FSB, którzy po okupacji zostali przeniesieni na Krym, próbują opuścić półwysep.
*Olga Skrypnyk kieruje organizacją Krymska Grupa Praw Człowieka. Po zajęciu półwyspu przez Rosję w 2014 r. była jedną z wielu osób zmuszonych do opuszczenia swoich domów. Została dwukrotnie zatrzymana przez władze rosyjskie za swoją działalność. Kontynuuje pracę w Kijowie.